My Dua Lipa

My Dua Lipa

or how I became her fan.

Today, a few days after the concerts, one at Wembley, where I was with my wife, and the other in Liverpool, where I was by myself and standing under the stage a few dozen centimetres away from her, I can write without a shadow of shame that I am a fan of Dua Lipa.

How did it happen?
I have never been a big fan of pop or dance music, I tended towards classical, instrumental music, and among the songs, I chose atmospheric or emotionally charged ones. Of course, there were exceptions to the rule, for example Michael Jackson, whose work I like very much, and it strongly influenced my musical taste. I rarely listen to the radio, so I did not have access to current news on the music market, and the first version of “Be the one” that I heard was the cover sung by a Polish singer Natalia Shroeder. All I knew about Dua Lipa was that she existed.

Three deaths changed everything.
First, in September 2021, my little friend Frodo died. The dachshund was four years old. On Friday morning, I found him paralyzed from the middle down. I arranged a place for him in a veterinary clinic as soon as possible. The vet gave him a 75% chance of recovery. Unfortunately, on Sunday I received information that the paralysis had affected his entire body and a diagnosis that nothing could be done for him. I begged for one more night. Maybe a miracle would happen? The miracle did not come. I said goodbye to Frodo on Monday. To this day, I can see loving, tired eyes staring at me. I lay next to him, cried and hugged him as he passed away…

Two months later, my wife received a call with the information that her mother had passed away. I had not yet had time to come to terms with the loss of Frodo and another loss deepened my despair. This was the mother of the woman I love, with whom I had lived under the same roof for many years. I saw my wife suffering and suffered with her.


I would like to write that misfortunes come in pairs. And yet.
A few weeks later, after Christmas, my sister called me and told me that my mother had fallen ill and had been hospitalized. A thought popped into my head, “Not you, Mom!” Despite being aware of her serious condition, my sister and I tried to catch at least the smallest glimmers of hope. Unfortunately, on January 5, 2022, Mom passed away.
I was internally devastated.

The following months were the hardest in my life. I tried to function somehow, but at the slightest memory of losses I couldn’t hold back tears. So, I did everything not to think. I killed time by spending time on social media. It was the hardest when I was at work, driving alone. I tried to escape into music. Paradoxically, I chose songs that deepened my depression. I realized how harmful it was for me when I first heard “Don’t start now”. This song made me feel cool. Positive vibrations of sounds and a charmingly soft voice warmed my insides. At first, I didn’t even know whose song it was. However, I understood that this was what I needed – music full of joy in life. When I found the artist, I started looking for other songs by Dua Lipa. That’s how I heard “Levitation,” “Love again,” “We’re good,” “Physical,” and I noticed that listening to this girl allows me to rest from obsessive dark thoughts. I started to feel better. My wife bought me the album “Future Nostalgia”, and it’s been on repeat ever since. I also discovered Dua Lipa’s earlier songs through Spotify. I also started to take a bit of interest in her non-musical work. I was really impressed by her hosting the service95 podcasts with writers.

When I was really feeling good, my life took on meaning and colours and goals and visions of the future appeared, another strong blow came at the turn of 2023 and 2024. A nervous breakdown and depression. Fortunately, there was Dua, whose singing helped, soothed and introduced rays of light. There was also a new album with the beautiful title: “Radical Optimism”. I bought it in pre-sale with Dua Lipa’s signature. This album enchanted me. Each song was like an injection of inexhaustible warm energy into my life. I especially fell in love with the lyrics of “Happy for you”, “Anything for love” and “Maria”. I was seduced by their emotional maturity.

At that time, I wanted to go to a Dua Lipa’s concert, and I think that’s when I also became her fan.
The first attempt to buy tickets for the concert at the Royal Albert Hall failed. I didn’t make it. The tickets sold out at a pace that surprised me. I thought that if I couldn’t be at the concert, I’d at least paint her portrait. I chose a frame from the “Training Season” music video, adapted it for the needs of the portrait and started painting.

This painting has a very high emotional value for me. I put a lot of time, energy and heart into it. I painted as if I was painting for her.

My dream is to meet Dua Lipa (maybe over a cup of tea like in the painting) and give her this portrait as a thank you for the support she has unknowingly given to me.

I believe that I will fulfil this dream just like the previous two (the concert at Wembley and the place by the barrier, just in front of the stage in Liverpool) because this year is very special for me. This year I finish half a century of my existence in this world.

Moja Dua Lipa

czyli jak stałem się jej fanem.

Dzisiaj, kilka dni po koncertach na Wembley, gdzie byłem wraz żoną i w Liverpoolu, gdzie byłem sam, ale stałem pod sceną i dzieliło mnie kilkadziesiąt centymetrów od niej, mogę bez cienia wstydu napisać, że jestem fanem Dua Lipy. 

Jak do tego doszło?
Nigdy nie byłem wielkim fanem muzyki pop czy dance, raczej skłaniałem się ku muzyce klasycznej, instrumentalnej, a wśród piosenek wybierałem te nastrojowe, lub o ciężkim ładunku emocjonalnym. Oczywiście były odstępstwa od reguły, na przykład Michael Jackson, którego twórczość bardzo lubię i mocno wpłynęła ona na mój gust muzyczny. Rzadko słucham radia więc nie miałem dostępu na bieżąco do nowości na rynku muzycznym, a pierwszą wersją „Be the one” jaką poznałem był cover zaśpiewany przez polską piosenkarkę Natalię Shroeder. O Dua Lipie wiedziałem tylko tyle, że jest.

Wszystko zmieniły trzy śmierci.
Najpierw we wrześniu 2021 umarł mój mały przyjaciel Frodo. Jamniczek miał cztery lata. W piątek rano zastałem go sparaliżowanego od połowy w dół. Jak najszybciej zorganizowałem mu miejsce w klinice weterynaryjnej. Weterynarz dawał 75% szansy na powrót do zdrowia. Niestety w niedzielę otrzymałem informację, że paraliż objął całe ciało i diagnozę, że nie da się dla niego nic zrobić. Wyprosiłem jeszcze jedną noc. Może zdarzy się cud? Cud nie nadszedł. Pożegnałem Froda w poniedziałek. Do dziś widzę wpatrzone we mnie kochające, zmęczone oczy. Leżałem przy nim, płakałem i tuliłem go gdy odchodził… 

Dwa miesiące później moja żona otrzymała telefon z informacją, że jej mama odeszła. Nie zdążyłem jeszcze pogodzić się ze stratą Froda i kolejna strata pogłębiła moją rozpacz. To była mama kobiety, którą kocham, z którą mieszkałem pod jednym dachem przez wiele lat. Widziałem cierpienie mojej żony i cierpiałem wraz z nią. 

Chciałbym napisać, że nieszczęścia chodzą parami. A jednak.
Parę tygodni później, po świętach Bożego Narodzenia moja siostra zadzwoniła do mnie i powiedziała, że moja mama zachorowała i trafiła do szpitala. W głowie pojawiła się myśl: tylko nie ty mamo! Mimo świadomości ciężkiego stanu staraliśmy się z siostrą chwytać choć najmniejszych promyków nadziei. Niestety 5 stycznia 2022 mama odeszła.
Byłem wewnętrznie zrujnowany.

 
Kolejne miesiące to był jeden z najcięższych okresów w moim życiu. Starałem się jakoś funkcjonować, lecz przy najmniejszym wspomnieniu strat nie mogłem opanować łez. Więc robiłem wszystko by nie myśleć. Zabijałem czas przesiadując w mediach społecznościowych. Najtrudniej było, kiedy byłem w pracy, sam prowadząc samochód. Próbowałem uciekać w muzykę. Paradoksalnie wybierałem piosenki, które pogłębiały moje stany depresyjne. Uświadomiłem sobie jakie to dla mnie szkodliwe, kiedy po raz pierwszy usłyszałem „Don’t start now”. Ta piosenka sprawiła, że poczułem się… fajnie. Pozytywne wibracje dźwięków i uroczo miękki głos rozgrzewał moje wnętrze. Najpierw nawet nie wiedziałem czyja to piosenka. Jednak zrozumiałem, że to jest to, czego potrzebuję, muzyki pełnej radości z życia. Kiedy znalazłem wykonawcę, zacząłem szukać innych piosenek Dua Lipy. Tak usłyszałem „Levitation”, „Love again”, „Were good”, „Physical” i zauważyłem, że słuchanie tej dziewczyny pozwala mi odpocząć od obsesyjnych mrocznych myśli. Zacząłem czuć się lepiej. Żona kupiła mi płytę „Future nostalgia” i od tego czasu leciała ona na okrągło. Dzięki spotify poznałem też wcześniejsze piosenki Dua Lipy. Zacząłem się też trochę interesować jej poza muzyczną działalnością. Bardzo mi zaimponowała prowadzeniem podcastów service95 z pisarzami. 

Kiedy naprawdę czułem się już dobrze, moje życie nabrało sensu i kolorów, pojawiły się cele i wizje przyszłości, nastąpiło kolejne mocne uderzenie na przełomie 2023 i 2024 roku. Załamanie nerwowe i stany depresyjne. Na szczęście była Dua, której śpiew pomagał, łagodził i wprowadzał promyki światła. Pojawiła się też nowa płyta o pięknym tytule „Radical Optimism”. Kupiłem ją w przedsprzedaży wraz z podpisem Dua Lipy. Ta płyta mnie oczarowała. Każda piosenka była jak zastrzyk niewyczerpanej ciepłej energii do mojego życia. Szczególnie zakochałem się w tekstach „Happy for you”, „Anything for love” i „Maria”. Uwiodła mnie ich dojrzałość emocjonalna. 

W tym czasie zapragnąłem być na koncercie Dua Lipy i chyba wtedy też stałem się jej fanem.
Pierwsza próba kupienia biletów na koncert w Royal Albert Hall nie powiodła się. Nie zdążyłem. Bilety zostały wysprzedane z zaskakującym mnie tempie. Pomyślałem, że jeśli nie mogę być na koncercie to chociaż namaluję jej portret. Wybrałem kadr z teledysku „Training season”, zaadaptowałem na potrzeby portretu i zacząłem malować.

Ten obraz ma dla mnie bardzo dużą wartość emocjonalna. Włożyłem w niego dużo czasu, energii i serca. Malowałem tak, jakbym malował dla niej. 

Moim marzeniem jest spotkać się z Dua Lipa (może przy filiżance herbaty jak na obrazie) i wręczyć jej ten portret w podziękowaniu za wsparcie, jakie nieświadomie mi dała. 

Wierzę, że spełnię to marzenie tak jak dwa poprzednie (koncert na Wembley i miejsce przy barierce w Liverpoolu) ponieważ ten rok jest dla mnie szczególny. W tym roku kończę pół wieku mojego istnienia na tym świecie.